Okrągłą liczbę dziesięciu win (poszło dużo szybciej niż planowałem, miało być jedno wino na miesiąc, są średnio prawie dwa) przedstawionych na blogu uczczę przewrotnie najmniej ekskluzywnie zapowiadającym się ze wszystkich dotychczasowych win. Póki co trafiałem na same okazy z wysokiej półki cenowej - piję na tyle rzadko, że staram się wybierać raczej potencjalnie wybitne okazy - ale kiedy doszło do zachodniej Langwedocji, najciekawsze wino, jakie znalazłem, okazało się kosztować niespełna trzydzieści złotych. No i dobrze - może i nie mam czasu na picie słabych win, ale po pierwsze trzydzieści to jeszcze nie tak mało, a po drugie przyda się punkt odniesienia.
Trafiłem do jednej z popularniejszych apelacji regionu, Corbières. Wino, które wpadło mi w ręce, jest produktem koncernu Val d'Orbieu i specjalnie szczegółowych informacji o nim ciężko się doszukać, nie wykluczam nawet, że jest specjalnie robione dla polskiej Almy i może jej odpowiedników w innych krajach. No to do rzeczy.
Informacje ogólne:
Kraj: Francja
Region: Langwedocja-Roussillon
Region winiarski: Zachodnia Langwedocja
Kraj: Francja
Region: Langwedocja-Roussillon
Region winiarski: Zachodnia Langwedocja
Apelacja: Corbières
Winnica: brak danych
Szczep: shiraz (40%), grenache (30%), carignan (20%), mourvèdre (10%)
Dojrzewanie: brak danych
Winnica: brak danych
Szczep: shiraz (40%), grenache (30%), carignan (20%), mourvèdre (10%)
Dojrzewanie: brak danych
Rocznik: 2011
Alkohol: 13%
Alkohol: 13%
Orientacyjna cena: 30 zł
Bardzo ładna, głęboko rubinowa barwa, klarowne. Zapach dość prosty, słodki, ale
całkiem przyjemny - trochę truskawek, trochę winogron, trochę łodygowy - niezbyt ekscytujący, ale w porządku. W smaku jest zdecydowanie lepiej: do dość płaskiej słodyczy
z zapachu dochodzi przyjemna, nie za duża kwaskowatość, niekoniecznie
cierpkość, raczej coś w stylu niedojrzałych czereśni; jednocześnie przeszkadza trochę ordynarna
nuta alkoholowa. Finisz dość mało intensywny, przyjemny, ale zupełnie nieekscytujący.
Wino dość dobrze się pije (niewiele gorzej niż trzy razy droższe Buzet, które niedawno piłem), ale nie jest przesadnie ciekawe - właściwe prawie w ogóle nie jest ciekawe. Za tę cenę całkiem w porządku, chociaż wolę wypić kupić jedno wybitne Bordeaux niż pięć takich to szaraczków.
6,0/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz