Strony

poniedziałek, 23 marca 2015

Val d'Orbieu: Oucitan Corbières Rosé 2011

Okrągłą liczbę dziesięciu win (poszło dużo szybciej niż planowałem, miało być jedno wino na miesiąc, są średnio prawie dwa) przedstawionych na blogu uczczę przewrotnie najmniej ekskluzywnie zapowiadającym się ze wszystkich dotychczasowych win. Póki co trafiałem na same okazy z wysokiej półki cenowej - piję na tyle rzadko, że staram się wybierać raczej potencjalnie wybitne okazy - ale kiedy doszło do zachodniej Langwedocji, najciekawsze wino, jakie znalazłem, okazało się kosztować niespełna trzydzieści złotych. No i dobrze - może i nie mam czasu na picie słabych win, ale po pierwsze trzydzieści to jeszcze nie tak mało, a po drugie przyda się punkt odniesienia.

Trafiłem do jednej z popularniejszych apelacji regionu, Corbières. Wino, które wpadło mi w ręce, jest produktem koncernu Val d'Orbieu i specjalnie szczegółowych informacji o nim ciężko się doszukać, nie wykluczam nawet, że jest specjalnie robione dla polskiej Almy i może jej odpowiedników w innych krajach. No to do rzeczy.

Informacje ogólne:
Kraj: Francja
Region: Langwedocja-Roussillon
Region winiarski: Zachodnia Langwedocja
Apelacja: Corbières
Winnica: brak danych
Szczep: shiraz (40%), grenache (30%), carignan (20%), mourvèdre (10%)
Dojrzewanie: brak danych
Rocznik: 2011
Alkohol: 13%
Orientacyjna cena: 30 zł
 
Bardzo ładna, głęboko rubinowa barwa, klarowne. Zapach dość prosty, słodki, ale całkiem przyjemny - trochę truskawek, trochę winogron, trochę łodygowy - niezbyt ekscytujący, ale w porządku. W smaku jest zdecydowanie lepiej: do dość płaskiej słodyczy z zapachu dochodzi przyjemna, nie za duża kwaskowatość, niekoniecznie cierpkość, raczej coś w stylu niedojrzałych czereśni; jednocześnie przeszkadza trochę ordynarna nuta alkoholowa. Finisz dość mało intensywny, przyjemny, ale zupełnie nieekscytujący.

Wino dość dobrze się pije (niewiele gorzej niż trzy razy droższe Buzet, które niedawno piłem), ale nie jest przesadnie ciekawe - właściwe prawie w ogóle nie jest ciekawe. Za tę cenę całkiem w porządku, chociaż wolę wypić kupić jedno wybitne Bordeaux niż pięć takich to szaraczków.

6,0/10

Domaine du Père Caboche: Châteauneuf-du-Pape Rouge 2011

Czwarte już francuskie wino na blogu, tym razem odwiedzam południową dolinę Rodanu i jej najsłynniejszą apelację, Châteauneuf-du-Pape, zawdzięczającą swą nazwę ruinom papieskiej letniej rezydencji. Domaine du Père Caboche to niesamowity rodzinny interes, prowadzony przez rodzinę, a właściwie ród Boisson od 1777 roku, który chwali się nie tylko wspaniałą tradycją, ale też ponad stuletnimi krzewami winorośli. Winifikują kilka różnych win, ale czołowa produkcja to właśnie czerwone Châteauneuf-du-Pape, którego jeden z roczników trafił w moje ręce. Wino powstało z aż trzynastu różnych szczepów winorośli, choć trzy z owych trzynastu stanowią 95%.

Informacje ogólne:
Kraj: Francja
Region: Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże
Region winiarski: Południowa dolina Rodanu
Apelacja: Châteauneuf-du-Pape
Winnica: Domaine du Père Caboche
Szczep: grenache (60%), shiraz (25%), mourvèdre (10%), cinsault, counoise, muscardin, vaccarèse, terret noir, bourboulenc, clairette, grenache blanc, roussanne i picpoul (5%) - 60-70-letnie krzewy
Dojrzewanie: 12-14 miesięcy w dębowych beczkach (50% nowych i 50% starych)
Rocznik: 2011
Alkohol: 15%
Orientacyjna cena: 130 zł
 
Mieni się dość jasnym odcieniem rubinu. Bardzo miły, słodki zapach - poziomki, truskawki i porzeczki wręcz rzucają się na nas, poza tym nie do końca sfermentowany sok z winogron, nuta kwiatów, tylko szczypta cierpkości, świetnie maskuje alkohol: zapach niesamowicie barwny, może nie genialny, ale bardzo przyjemny, a poziomki są naprawdę niespotykanie ewidentne. W smaku dalej dość słodko, ale jednocześnie występują bardzo intensywne nuty przyprawowe, które sprawiają, że wino jest jednocześnie bardzo intensywne i nienachalne (przechodzą wręcz w nuty ziołowe) - na finiszu przyprawy całkowicie już dominują, spychają na dalszy plan owoce, pojawia się też wyraźna, aczkolwiek nieprzesadzona cierpkość, trochę szorstka. 

Wino bardzo wyraziste, ale dość łagodne, nie jest genialne, ale na bardzo, bardzo wysokim poziomie. Nie dorównało absolutnie winom z Bordeaux i Burgundii, ale w przeciwieństwie do ostatnio degustowanego Buzet nawiązało z nimi przynajmniej walkę i będę nosił w pamięci tę apelację.

8,5/10

czwartek, 19 marca 2015

Château Tournelles: Vintage 2010

Wracam do Francji, tym razem udając się w nieco mniej osławione rejony, do regionu zwanego po prostu południowo-zachodnią Francją - tuż przy Bordeaux, ale jednak nie Bordeaux. Nie sądziłem, że w ogóle znajdę w Polsce jakieś wino stamtąd, ale udało się - trafiłem na okaz z może niekoniecznie nawet z czołowej apelacji tego regionu, Buzet. O samej winnicy, wchodzącej w skład kilkunastu różnych winnic jakiegoś większego podmiotu, znalazłem informacji bardzo mało i w dodatku po francusku, podobnie jak o samym winie, więc nie pozostaje mi nic innego, jak przejść do degustacji.

Informacje ogólne:
Kraj: Francja
Region: Akwitania
Region winiarski: Południowy zachód Francji
Apelacja: Buzet
Winnica: Château Tournelles
Szczep: cabernet sauvignon, cabernet franc, merlot, malbec
Dojrzewanie: brak danych
Rocznik: 2010
Alkohol: 14%
Orientacyjna cena: 90 zł

Bardzo klarowne, o pięknej, głęboko rubinowej barwie. Pachnie bardzo świeżo, zdecydowanie kładzie nacisk na owoce, przede wszystkim leśne, ale też truskawki, w stosunkowo małej ilości winogrona, troszeczkę beczki - bardzo ładne, ale dość nieskomplikowane. W smaku dużo bardziej agresywne, bardzo, bardzo cierpkie, na tyle, że wydaje się wręcz lekko gorzkie; jakby tego było mało wchodzi tez intensywny akcent pieprzowy i mocno wyczuwalny alkohol, przez co jest nieco nieułożone; również bardzo intensywny finisz, choć już jest przyjemniejsze niż w ustach, powracają owoce, ale są już jakby mniej świeże, bardziej przefermentowane, a jednocześnie utrzymują się lekkie nuty pieprzne i przyprawowe - na przełyku wprost pikantne.

Solidne wino, ale bez rewelacji, bo chyba nie jest za młode. Nie można mu odmówić wyrazistości, ale jest w niej za bardzo nieokrzesane, zbyt agresywne. Bardzo odstaje od wcześniej degustowanych francuskich win z Bordeaux i Burgundii.

6,5/10