Strony

sobota, 7 listopada 2015

Montaribaldi: Palazzina 2010

Włochy po raz czwarty - dwa razy zawędrowałem w okolice Werony, raz do Toskanii, teraz kieruję się w stronę Piemontu, by zwiedzić jedną z najsłynniejszych włoskich apelacji - Barbaresco. 

Winnica Montaribaldi powstała w 1968 roku, założona przez małżeństwo państwa Talliano, a w 1994 roku została przejęta przez ich dwóch synów. Produkuje nie tylko czerwone, białe, różowe i musujące wina, ale nawet spirytualia, a konkretnie grappę. Palazzino to wino czerwone, leżakowane przez 20 miesięcy, produkowane całkowicie ze szczepu Nebbiolo. Jak rzadko się zdarza, Montaribaldi ujawnia pewne szczegóły jego winifikacji, więc je streszczę.

Grona Nebbiolo zbierane są na przełomie września i października, w winnicy pozbawiane łodyg i miażdżone, a następnie umieszczane w tankach ze stali nierdzewnej z regulowaną temperaturą. Tam moszcz fermentuje przez tydzień w temperaturze 28-30 stopni. Po jakichś przelewaniach pozostaje w kontakcie z "fusami" i fermentuje jeszcze dwa miesiące w temperaturze 20-22 stopni. Następnie przelewane jest do dębowych beczek, tam pozostaje przez 20 miesięcy, a później przed wypuszczeniem do sklepów pozostaje 4 miesiące w butelkach.

Informacje ogólne:
Kraj: Włochy
Region: Piemont
Region winiarski: Barbaresco
Winnica: Montaribaldi
Szczep: Nebbiolo
Dojrzewanie: 20 miesięcy w beczkach dębowych
Rocznik: 2010
Alkohol: 14%
Orientacyjna cena: 130 zł

Klarowne, pozwala na wspaniałą grę rubinowych i ciemnomiedzianych przebłysków. Zapach zdominowany jest przez owoce i to dość słodkie; wiśnie, truskawki, maliny, winogrona, trochę taninowej szorstkości, wyraźny dodatek pieprzu - bardzo przyjemny, owocowy i lekki, choć z cięższymi akcentami. W smaku dalej dość słodko i owocowo - na czele wysuwają się wiśnie, pojawiają jeżyny, czarna porzeczka i anyż, zwiększa się rola dębu - poza tym jednak słodycz dostaje kontrę w sporej kwaśności i ekstremalnej, ściągającej cierpkości. Ekstremalny smak kontrastuje z łagodnym i lekkim aromatem (tym odczuwalnym w ustach) i w pewien pokrętny sposób się balansują. 

Nie jest to wino wielkie (czy stałoby się takie z czasem? niewykluczone, ale wątpię), nie jest zachwycające, ale nie potrafię znaleźć w nim wady, a ponadto jest dość oryginalne. Zestawia owocową lekkość z cierpkim ekstremum, co wypada bardzo korzystnie. 

8.0/10

wtorek, 3 listopada 2015

Lenotti: Di Carlo 2010

Po raz pierwszy wracam do jakiegoś regionu i nawet do konkretnej apelacji - padło na włoską apelację Valpolicello w regionie Werona. Ba, nawet rocznik będzie ten sam. Amarone della Valpolicella z winnicy Brigaldara było winem bardzo dobrym, ale na pewno nie w pełni satysfakcjonującym za swoją niemałą cenę.

Winnica Lenotti położona jest nad największym jeziorem Włoch, Lago di Garda, a jej historia sięga początków XX wieku. Di Carlo to jedno z najbardziej ekskluzywnych win, jakie się tam winifikuje - co roku wypuszcza się zaledwie sześć i pół tysiąca butelek tego trunku i tylko w dobrych latach. Grona są selekcjonowane, obchodzi się z nimi powoli i z uwagą, a leżakowanie trwa aż trzy lata. To robi duże nadzieje.

Informacje ogólne:
Kraj: Włochy
Region: Veneto
Region winiarski: Werona
Apelacja: Valpolicella
Winnica: Lenotti
Szczep: Corvina (70%), Rondinella (25%), Oseleta (5%)
Dojrzewanie: 3 lata
Rocznik: 2010
Alkohol: 15,5%
Orientacyjna cena: 130 zł

Jest pozornie ciemne, ale pod mocnym światłem wyzwala nieprawdopodobnie piękne rubinowe przebłyski. Bardzo intensywny zapach owocowy, łączący owocowość słodką, jeżynową, nawet zmierzającą w stronę anyżku z owocowością cięższą, bardziej matową, alkoholową. Jest też wyraźna nuta trawiasta. Jednocześnie występuje spora kwaśność, która nadaje rześkości. Aromat bardzo ładny, złożony, zbalansowany, aczkolwiek nie zachwycający. W smaku ekstremalnie "winne", w dalszym ciągu dominującą rolę odgrywają owoce, acz już dużo mniej słodkie. Robi się wręcz likierowo intensywne, napierają jednocześnie ciemne owoce, jakby ostre beczki dębowe i bardzo wysoka cierpkość, nawet niekoniecznie kwaśność, a w końcu nuta pieprzowa. Jego największą zaletą jest intensywność tych wszystkich ciekawych akcentów, aczkolwiek nie zaszkodziłaby większa subtelność; nie jest też przesadnie oryginalne.

No to póki co Valpolicella dwa razy na dwie próby pozostawiła we mnie uczucie niedosytu. Di Carlo było nawet trochę gorsze niż Amarone z Brigaldary. Huczne zapowiedzi, ale ostatecznie wino tylko dobre z plusem.

7.5/10